| se.pl |
Walka z
piractwem w internecie. Dla jednych brzmi to świetnie, dla innych
beznadziejnie. Dlaczego wokół jednej umowy handlowej rozpętała
się prawdziwa burza.
Dziś, według polskiej praktyki
narodowej, wszyscy jesteśmy ekspertami od ACTA. Wszyscy o niej
słyszeli, mało kto czytał, ale większość krytykuje. Dokument,
który w teorii ma umożliwić państwom Unii Europejskiej, Stanom
Zjednoczonym oraz Japonii walkę z podróbkami i piractwem. Czyli
nomen omen ma dbać o interesy zarówno koncernów, korporacji, jak i
odbiorców, aby nie dali sobie wcisnąć źle podrobionego garnituru
Armaniego. Po co więc ta cała awantura?
Jeden dokument, demonizowany bardziej
od całego kodeksu prawa karnego, który zawiera o wiele więcej
nielogiczności i dziur. Bo właśnie niespójność zarzuca się tej
umowie. Faktycznie, chociaż napisana w miarę prostym językiem,
sprawia wrażenie prawniczego bełkotu, z którego nic nie wynika.
Ogólne założenia, które jednocześnie nie zmuszają państw do
zmiany przepisów, ale wymagają dostosowania istniejącego prawa.
Gdzie sens, gdzie logika?
![]() |
| vbeta.pl |
Czy naprawdę tylko ten aspekt
sprawił, że Polacy poczuli żądzę krwi i chęć do narodowego
zrywu? Ależ nie. Tak naprawdę sama treść ACTA dla większości
facebookowych inicjatorów marszy o wolność internetu była sprawą
drugorzędną. O wiele bardziej ugodził ich fakt trzymania
informacji o tej umowie w tajemnicy. Ludzie poczuli się oszukani,
jednak nie tylko przez rządzących, ale też przez media. Bo kto,
jak nie telewizja czy portale internetowe, miał wyłapać co się
święci? A tymczasem użytkownicy wirtualnego świata musieli sami
pogrzebać w czeluściach stron www i odkryć straszną prawdę:
koniec z darmowym (i nielegalnym) ściąganiem plików! Premier był
tuż tuż od złożenia (w osobie ambasadora) kolejnego ukradkowego
podpisu, który znacząco wpłynąłby na nasze życie. I mu nie
wyszło.
Tak, kolejnego, gdyż warto sobie
przypomnieć, iż to nie pierwszy raz za plecami społeczeństwa, pod
osłoną szumu medialnego, chciał wprowadzić reformę. No bo kiedy
obywatele dowiedzieli się o podwyżce podatku VAT? Jakiś miesiąc
przed wejściem w życie tejże podwyżki. Wcześniejsza debata
społeczna nie wypaliła ze względu na rozdmuchanie sprawy dopalaczy
i walki o krzyż przed Pałacem Prezydenckim. Projekt reformy OFE,
zakończony debatą Rostowski-Balcerowicz, również przeszedł
cichaczem, prześlizgując się między SLDowskim projektem ustawy o
związkach partnerskich a przygotowywaniem rocznicy katastrofy
smoleńskiej.
| w785.wrzuta.pl |
Dlatego można śmiało powiedzieć,
że sprawa ACTA była po prostu kroplą, która przelała czarę
goryczy Polaków. Bo patrząc prawdzie w oczy, czy ta umowa zmieni aż
tak dużo? Od dawien dawna wiadomo, że podróbki i piracenie jest
czymś złym, karalnym, a zarazem bardzo kuszącym. Walka z tymi
procederami trwa od lat, a jakoś nie widać ani wygranych, ani
przegranych. Wprowadzenie nowych przepisów zmieni tylko formę
piractwa, tak samo jak zmieniła się, kiedy ludzie przerzucili się
z kupowania kaset i płyt na ściąganie plików z internetu.
Przestępcy zawsze są o krok do przodu w stosunku do organów
ścigania, a sami internauci brakiem kreatywności również nie
grzeszą.
Tak czy inaczej, sama sprawa jednej
umowy handlowej jest tak naprawdę maską, społeczną wydmuszką,
która przykrywa ogrom żali i pretensji do rządu. Do rządu, który
sami tak niedawno wybierali. Chociaż, czy na pewno? Liczyliśmy na
kolejny rząd „profesjonalistów”, a nie „zderzaków”, które
mają jedynie ochraniać premiera. Tylko, podstawowe pytanie, od
kiedy to Polacy ufają politykom. Bo skoro jesteśmy tacy
łatwowierni, to nie dziwmy się, że traktują nas oni jak bezwiedne
owce, którym nic nie trzeba mówić, a one i tak grzecznie pójdą
za pasterzem.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz