18 mar 2012

Tramwajowe staruszki

obrazky.pl

- Ach, ta dzisiejsza młodzież! - wzdycha starsza pani z krzywym uśmiechem, stając nad głową pewnego młodzieńca. Dookoła pełno wolnego miejsca, jednak ona upatrzyła sobie dokładnie to krzesełko.
        Nie istnieje człowiek, tak w Bytomiu, jak i na świecie, który choć raz nie usłyszałby tego tekstu nad uchem w tramwaju czy autobusie. Wzdychanie, często mlaskanie z niezadowoleniem, czasem nawet stukanie laską. Nie ważne, czy stoją nad dziesięciolatkiem, nastoletnim wyrostkiem obładowanym bagażami jak wół pociągowy czy trzydziestoletnią kobietą w zaawansowanej ciąży. Im należy ustąpić miejsca, chociaż jeszcze przed paroma minutami wykazywały szaleńczą żywiołowość podczas sprintu do tramwaju z pobliskiego targu.
        O dziwo, te najbardziej udręczone życiem, schorowane i w zaawansowanym wieku, nigdy się nie dopominają o miejsce. Z reguły człowiek sam wstaje, bez dodatkowych próśb. Te, które najczęściej narzekają, nie dość, że mają więcej w sobie życia od ustępującego, to jeszcze próbują walczyć ze wszystkimi.

         Niegdyś usłyszałam od lektora języka angielskiego pewną historyjkę. Rzecz się działa w tramwaju w Katowicach, który akurat zatrzymał się na przystanku. Był w połowie zapełniony, wiele miejsc było jeszcze wolnych. Do środka wgramolił się starszy pan.
- USTĄPCIE MI MIEJSCA! JASNE, NIE WYCHOWANI JESTEŚCIE, NIKT NIGDY NIE USTĄPI MI MIEJSCA! - ryknął gromko, nawet nie rozglądając się na boki. Większość pasażerów była w szoku, tylko jedna starsza pani podeszła do niego i z rozbrajającym uśmiechem powiedziała:
- Zamknij się, stary durniu, już się dość nasiedziałeś w życiu! A w ogóle najpierw byś się rozejrzał, a potem mordę rozdzierał!
Pan, oczywiście oburzony, usiadł na pierwszym lepszym miejscu i na następnej stacji wysiadł.
         Inna historia, tym razem z mojego archiwum pamięci, kiedy jeździłam codziennie do Katowic do szkoły. Tego dnia miałam dość sporo rzeczy, oprócz plecaka dwie reklamówki – w jednej buty na zmianę i książki z biblioteki, w drugiej materiały do projektu. Jako, że wsiadałam w Bytomiu, zajęłam sobie miejsce siedzące i w spokoju wyciągnęłam atlas geograficzny oraz notatki na sprawdzian. Dojeżdżając do chorzowskiego rynku, tramwaj był już zatłoczony po brzegi, jednak to nie przeszkodziło wsiadającej babci stanąć nade mną i upomnieć się o swoje miejsce.

-Jasne, będzie udawać, że się uczy i miejsca nie ustąpi! - zaczęła lamentować. Zagryzłam zęby, nie wstałam. Jęczenie, postękiwanie nadal trwało, dołączyli się inni. W końcu ustąpiłam miejsca, chwytając wszystkie swoje rzeczy i nie mając za bardzo czym się przytrzymać poręczy, aby nie upaść. Oczywiście babulinka wysiadła po dwóch przystankach. Ja miałam przed sobą jeszcze dwadzieścia.
           Ogólnie, jeśli chodzi o chorzowski rynek, można wiele ciekawych rzeczy zaobserwować. Zwłaszcza w godzinie marchewkowej, czyli gdzieś ósma, dziewiąta rano, kiedy na straganach pojawiają się świeże jarzyny. Tłum starszych pań z torbami na kółkach, które w chwili, kiedy widzą odjeżdżający tramwaj, puszczają się biegiem do drzwi. Oczywiście robią to na ostatni moment, kiedy sygnał odjazdu już przebrzmiał, a drzwi już się prawie zamknęły. Można mieć wrażenie, obserwując takie sceny każdego dnia, że starsze panie urządzają sobie swoiste zawody, której ile razy się uda wsiąść do tramwaju w ostatniej sekundzie.
          Właśnie w czasach, kiedy musiałam poruszać się komunikacją miejską, wymyśliłam pewien projekt. Mianowicie w godzinach szczytu, czyli od 7 do 9 rano oraz 14 do 17 popołudniu, wprowadzić zakaz wsiadania tego typu osób. Żeby nie czuły się dyskryminowane, to podstawić inny tramwaj lub autobus, specjalnie dla nich. Jednak doszłam do wniosku, że to by się nie przyjęło. Dlaczego? Bo staruszki straciłyby całą zabawę, którą niewątpliwie jest narzekanie na wszystkich i na wszystko. 

           A na zakończenie ostatnia historyjka, tym razem rodem z Miasta Królów, o której opowiedziała mi znajoma. Tramwajem przemieszczała się pewna kobieta w ciąży, kiedy do środka wsiadła starsza pani. Wokół oczywiście było pełno miejsca, ale oczywiście staruszka już sobie wybrała ofiarę. Stanęła i stękała.
  • Nikt mi nie ustąpi miejsca!
  • Proszę pani, ale ja jestem w czwartym miesiącu ciąży. Dzisiaj nie najlepiej się czuję i wolałabym jednak nie stać. - powiedziała kobieta. Staruszka spojrzała na nią wściekła. Obrzuciła wzrokiem brzuch, potem ręce i rzuciła:
  • A OBRĄCZKA TO GDZIE?!
    W związku z powyższym, życzę sobie i innym, abyśmy w podeszłym wieku byli mniej uciążliwi dla otoczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz