![]() |
| obrazky.pl |
- Ach, ta dzisiejsza młodzież! - wzdycha starsza pani z krzywym uśmiechem, stając nad głową pewnego młodzieńca. Dookoła pełno wolnego miejsca, jednak ona upatrzyła sobie dokładnie to krzesełko.
Nie istnieje człowiek, tak w Bytomiu,
jak i na świecie, który choć raz nie usłyszałby tego tekstu nad
uchem w tramwaju czy autobusie. Wzdychanie, często mlaskanie z
niezadowoleniem, czasem nawet stukanie laską. Nie ważne, czy stoją
nad dziesięciolatkiem, nastoletnim wyrostkiem obładowanym bagażami
jak wół pociągowy czy trzydziestoletnią kobietą w zaawansowanej
ciąży. Im należy ustąpić miejsca, chociaż jeszcze przed paroma
minutami wykazywały szaleńczą żywiołowość podczas sprintu do
tramwaju z pobliskiego targu.
O dziwo, te najbardziej udręczone
życiem, schorowane i w zaawansowanym wieku, nigdy się nie
dopominają o miejsce. Z reguły człowiek sam wstaje, bez
dodatkowych próśb. Te, które najczęściej narzekają, nie dość,
że mają więcej w sobie życia od ustępującego, to jeszcze
próbują walczyć ze wszystkimi.
Niegdyś usłyszałam od lektora
języka angielskiego pewną historyjkę. Rzecz się działa w
tramwaju w Katowicach, który akurat zatrzymał się na przystanku.
Był w połowie zapełniony, wiele miejsc było jeszcze wolnych. Do
środka wgramolił się starszy pan.
- USTĄPCIE MI MIEJSCA! JASNE, NIE
WYCHOWANI JESTEŚCIE, NIKT NIGDY NIE USTĄPI MI MIEJSCA! - ryknął
gromko, nawet nie rozglądając się na boki. Większość pasażerów
była w szoku, tylko jedna starsza pani podeszła do niego i z
rozbrajającym uśmiechem powiedziała:
- Zamknij się, stary durniu, już
się dość nasiedziałeś w życiu! A w ogóle najpierw byś się
rozejrzał, a potem mordę rozdzierał!
Pan, oczywiście oburzony, usiadł na
pierwszym lepszym miejscu i na następnej stacji wysiadł.
Inna historia, tym razem z mojego
archiwum pamięci, kiedy jeździłam codziennie do Katowic do szkoły.
Tego dnia miałam dość sporo rzeczy, oprócz plecaka dwie
reklamówki – w jednej buty na zmianę i książki z biblioteki, w
drugiej materiały do projektu. Jako, że wsiadałam w Bytomiu,
zajęłam sobie miejsce siedzące i w spokoju wyciągnęłam atlas
geograficzny oraz notatki na sprawdzian. Dojeżdżając do
chorzowskiego rynku, tramwaj był już zatłoczony po brzegi, jednak
to nie przeszkodziło wsiadającej babci stanąć nade mną i
upomnieć się o swoje miejsce.
-Jasne, będzie udawać, że się
uczy i miejsca nie ustąpi! - zaczęła lamentować. Zagryzłam
zęby, nie wstałam. Jęczenie, postękiwanie nadal trwało,
dołączyli się inni. W końcu ustąpiłam miejsca, chwytając
wszystkie swoje rzeczy i nie mając za bardzo czym się przytrzymać
poręczy, aby nie upaść. Oczywiście babulinka wysiadła po dwóch
przystankach. Ja miałam przed sobą jeszcze dwadzieścia.
Ogólnie, jeśli chodzi o chorzowski
rynek, można wiele ciekawych rzeczy zaobserwować. Zwłaszcza w
godzinie marchewkowej, czyli gdzieś ósma, dziewiąta rano, kiedy na
straganach pojawiają się świeże jarzyny. Tłum starszych pań z
torbami na kółkach, które w chwili, kiedy widzą odjeżdżający
tramwaj, puszczają się biegiem do drzwi. Oczywiście robią to na
ostatni moment, kiedy sygnał odjazdu już przebrzmiał, a drzwi już
się prawie zamknęły. Można mieć wrażenie, obserwując takie
sceny każdego dnia, że starsze panie urządzają sobie swoiste
zawody, której ile razy się uda wsiąść do tramwaju w ostatniej
sekundzie.
Właśnie w czasach, kiedy musiałam
poruszać się komunikacją miejską, wymyśliłam pewien projekt.
Mianowicie w godzinach szczytu, czyli od 7 do 9 rano oraz 14 do 17
popołudniu, wprowadzić zakaz wsiadania tego typu osób. Żeby nie
czuły się dyskryminowane, to podstawić inny tramwaj lub autobus,
specjalnie dla nich. Jednak doszłam do wniosku, że to by się nie
przyjęło. Dlaczego? Bo staruszki straciłyby całą zabawę, którą
niewątpliwie jest narzekanie na wszystkich i na wszystko.
A na zakończenie ostatnia historyjka,
tym razem rodem z Miasta Królów, o której opowiedziała mi
znajoma. Tramwajem przemieszczała się pewna kobieta w ciąży,
kiedy do środka wsiadła starsza pani. Wokół oczywiście było
pełno miejsca, ale oczywiście staruszka już sobie wybrała ofiarę.
Stanęła i stękała.
- Nikt mi nie ustąpi miejsca!
- Proszę pani, ale ja jestem w czwartym miesiącu ciąży. Dzisiaj nie najlepiej się czuję i wolałabym jednak nie stać. - powiedziała kobieta. Staruszka spojrzała na nią wściekła. Obrzuciła wzrokiem brzuch, potem ręce i rzuciła:
- A OBRĄCZKA TO GDZIE?!W związku z powyższym, życzę sobie i innym, abyśmy w podeszłym wieku byli mniej uciążliwi dla otoczenia.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz