| news.prawodrogowe.pl |
W tym roku na bytomskich drogach zginął już jeden pieszy, a ośmiu zostało rannych w wypadkach. Dlatego przypominam: Najpierw w lewo, potem w prawo i jeszcze raz w lewo...
...bo tej prostej, zdawałoby się, rzeczy uczy się dzieci w przedszkolu i w podstawówce. Nie przechodzimy przez jezdnię, jeśli coś jedzie. Rozglądamy się, upewniamy czy droga jest pusta i dopiero wtedy przechodzimy. To nie jest trudne do zapamiętania. A jednak coraz mniej osób to stosuje. Nie wiadomo za bardzo skąd i dlaczego, wielu pieszych uznaje, że skoro oni przechodzą przez ulicę, to kierowca ma obowiązek uważać. Nie pieszy i kierowca, tylko sam kierowca.
Bo przecież to kierowca ma zachować szczególną ostrożność.
W porządku, kierowcy mogą zachowywać nawet super-mega-szczególną ostrożność nie tylko przed przejściami dla pieszych, ale wszędzie tam, gdzie mogą pojawić się osoby nie poruszające się pojazdem mechanicznym. Ale cudów nie ma - jeśli kierowca autobusu, samochodu osobowego, skutera, czy czegokolwiek innego, jedzie nawet dziesięć na godzinę to i tak nie jest w stanie zahamować w miejscu.
A wychodząc wprost pod czyjeś koła taką sytuację wymuszamy.
Potem następuje wielkie zdziwienie, że ktoś uległ wypadkowi. I od razu krzyk, że zawinił kierowca, bo nie wyhamował. Osoby wyrażające taką opinię powinno się wsadzić do samochodu i zrobić im mały test, czy w ciągu sekundy zatrzymają pojazd z prędkości 50 km/h, czyli dopuszczalnej w terenie zabudowanym. Jeśli zdadzą ten test, to wtedy będą mogły się wypowiadać.
Czy to jest problem? Oczywiście!
Świadczy o tym między innymi prowadzona przez śląską policję akcja "rok pieszego". Jest ona organizowana po raz czwarty i chociaż liczba ofiar śmiertelnych spada, to jedynie w tym roku na śląskich drogach zginęło już czternastu pieszych z winy zarówno kierowców, jak i samych pieszych.
Post publikowany również na Sprawy Kryminalne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz